Pół roku temu wyjechałem z salonu nowiuteńkim samochodem elektrycznym. Normalnie jeździłbym nim już rok wcześniej, ale wiadomo jaka jest sytuacja na rynku motoryzacyjnym. Na swoje wymarzone auto na prąd czekałem prawie rok. Ale się doczekałem i teraz jeżdżę praktycznie za darmo. A przy obecnych cenach paliw oszczędności są gigantyczne.
Domowa ładowarka czerpie energię z paneli słonecznych
Ja to sobie wszystko tak mądrze zaplanowałem, że teraz swoim autem elektrycznym mogę jeździć zupełnie za darmo. Najpierw zainstalowałem sobie fotowoltaikę, żeby mieć swój prąd na własne potrzeby. Zamontowałem wydajną instalację, żeby energię mieć jeszcze ze sporą nadwyżką. Potem zamówiłem samochód elektryczny, na który czekałem prawie rok. Pół roku temu odebrałem samochód, a w rekompensacie za czas oczekiwania dostałem od dealera dwie bardzo dobre domowe ładowarki do samochodów elektrycznych. Taką ładowarkę podpinam do gniazdka elektrycznego w garażu, dla którego prąd produkuje mi się na dachu domu. Nawet przy ładowaniu samochodu i tak mam gigantyczną nadwyżkę w produkcji prądu. Ładowarka jest dla mnie rozwiązaniem całkowicie wystarczającym. Jeżdżę niewiele, więc nawet kilkanaście godzin ładowania nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Jak tylko akumulator w samochodzie się rozładowuje to podpinam samochód do ładowarki po pracy i na rano auto jest już naładowane. Dla mnie najważniejsze jest to, że jeżdżę autem całkowicie za darmo.
Jak odbierałem samochód to byłem zdziwiony, że dostaję dwie ładowarki zamiast standardowo jednej. Teraz bardzo mi się to przydaje, bo jedną mam w domu a drugą trzymam w swoim biurze. Jeśli potrzebuję doładować samochód to mogę go też podłączyć do ładowania pod biurem. Wolę jednak ładować auto pod domem, bo tam mnie to nic nie kosztuje.